Kafle i piece zabytkowe

Eseje
Karciane konteksty… a kafle malborskie
„(…) w owym więc renesansowym Krakowie ‒ rżnęli już w karty wszyscy. Od monarchy po ostatniego paupra. Rżnęli, aż niejeden ‘spadł ze stołu, iż mu i pieniądz w mieszku nie został’, a po nocy kozerą wypełnionej bywał ‘z onego niewyspania bladej a zapuchłej twarzy i niecudnej sławy’.” Andrzej Hamerliński-Dzierożyński Z owego cytatu wyłania się już zapomniane staropolskie słowo ‘kozera’, które zostało tu przytoczone jako nazwa gry w karty. Często też określano tym mianem namiętnego karciarza lub szulera. I to słownictwo właśnie zostało zilustrowane na jednym z malborskich, szesnastowiecznych kafli (ryc. 1, 3). Zatem warto zastanowić się, kiedy gry karciane zaczęły wypierać warcaby, szachy, trik-traka czy młynka i zajęły ich miejsce jako najlepszy rodzaj na początku ‘poczciwej’ rozrywki, potem gry szulerskiej, choć takowa, jak pisał Władysław Łoziński w „Życiu polskim w dawnych wiekach” ‒ owładnęła też pewne sfery towarzyskie dopiero z końcem XVIII wieku, a miała swe ogniska nie po wiejskich dworach, ale po wielkich miastach, głównie w stolicy, grasując na prowincyi tylko w czasach kontraktów kijowskich, lwowskich, dubieńskich i.t.d. Tu wyjaśnijmy, że czasy kontraktów to okresy, w których przeprowadzane były doroczne jarmarki, czyli zjazdy szlachty w celach handlowych i towarzyskich. I o nich pisał też Józef Ignacy Kraszewski w „Wieczorach wołyńskich” (Lwów 1859). Jak widać rozrywka ta była mile widziana i uprawiana w trakcie tych jarmarków. Wiadomo także, że znacznie wcześniej niż to opisywał Łoziński, bo już w XVI wieku kupcy przybywający do Gdańska w celach handlowych mogli ‘grawać’ w karty także we Dworze Artusa. Moda na grę w karty,